Menu Zamknij

Farmaceutyczny lobbing czy traktowanie ludzi jak idiotów? Jedno i drugie jest nie do przyjęcia.

Już ok. 70% ludzi choruje na alergie, ogromna część z nich w sposób przewlekły. Tymczasem w Polsce wciąż obowiązują obostrzenia ministerialne dotyczące sprzedaży nawet podstawowych leków przeciwalergicznych. Główną korzyść z tego odnoszą producenci i lekarze, do których trafiają pacjenci po receptę.

Pacjent chory na przewlekłą alergię musi na przykład kupować opakowania zawierające co najwyżej 10 tabletek cetyryzyny, chociaż często jest skazany na branie ich codziennie przez długi czas – nawet do końca życia – i wolałby kupić taniej opakowanie z większą ilością tabletek.
Jednak większe opakowania wciąż wydawane są tylko na receptę, choć na całym świecie uznano by to za absurd. W większości krajów świata, poza UE, traktującą obywateli jak idiotów, większość leków, nawet nasennych, jest sprzedawana bez żadnych recept. Recepty służą wyłącznie do celów, do których zostały wymyślone – czyli uzyskania zniżki ubezpieczeniowej oraz do kontroli sprzedaży leków groźnych dla życia. Nie ma potrzeby zmuszania ludzi do wizyty lekarskiej (zwłaszcza płatnej), by uzyskać receptę, na lek, który biorą od lat.

Jak wiadomo, w UE nawet podmuch powietrza jest dla obywatela niebezpieczny, gdy tylko przyniesie to korzyści lobbującym koncernom, jednak nawet w krajach UE są bez recepty sprzedawane leki, które w Polsce są na receptę. Leki przeciwalergiczne bez problemu kupić można w Hiszpanii, czy Włoszech, w dowolnie dużych opakowaniach. To samo dotyczy podstawowych wziewnych leków przeciwastmatycznych.
Może jednak należy się cieszyć z postępu? Kilka lat temu cetyryzyny ani loratadyny nie można było kupić w ogóle bez recepty, później sprzedawano opakowania po 7 sztuk – teraz jest to 10 tabletek ?

Dodaj komentarz